Może dostanę rowerek, wiecie taki mechaniczny.
Nie mogę na siebie już patrzeć. Fu. Tfu. Ohydna gruba, wszystko robię źle.
Nic nie warta grubaska. Brzydka, rozlazła.
Czy któraś z was taki rowerek ma? I jeżeli tak, to czy go polecacie czy coś daje, czy jednak nie?
Psychicznie, jak zwykle czuję się gruba, czuję się rozlazła, ohydna i obrzydliwa, wiem że to mi nie pomoże w chudnięciu i muszę to uczucia z siebie wyrzucić jak zalegający szlam i to wszystko inne...
Mam wrażenie że nigdy nie schudnę do 56kg. Zawsze jak się zbliżam do tego celu, to znowu grubnę i tyję.
Czy ja jestem skazana na wieczną tułaczkę.Czy to wyłącznie moja wina, ta obecna sytuacja?
Tak.
Muszę się ogarnąć, wstać, chudnąć im chudsza będę, tym szczęśliwsza będę, wiem że tak jest.
Czemu ja tyle żrę???No czemu????
Ohydna spasła świnia.
Pamiętam gdy byłam chuda, miałam motylkową wagę, byłam wtedy koścista i piękna.
Czułam się wtedy doskonała, pewna siebie, zniknęła ze mnie ta okropna nieśmiałość i stałam się człowiekiem silniejszym.
Wtedy jedzenie było dla mnie karą, nie chciałam jeść, ja nienawidziłam jeść.
Ale jedno się nie zmieniło, pragnęłam przy sobie ciepła czyjegoś ciała, czułego szeptu który wiatr szepce mi do ucha i czyiś ramion które mnie obejmują. Mimo że jestem krucha i tak naprawdę bardzo słaba, to zawsze chciałam żeby ktoś mnie kochał i potrzebował.
Od dzieciństwa powtarzano mi jaka to jestem tłusta i nic nie warta.
Starałam się jak mogłam, miałam czerwone paski, idealne oceny, drugie miejsca w konkursach międzywojewódzkich.... I co? Gówno. I tak nikt mnie nie kochał.
Byłam czarną owcą, nie chcianym dzieckiem, pomyłką zrodzoną na świat z absurdu. Nie chcę o tym myśleć, a jednak myślę.
Nigdy nie czułam się kochana, moja obecność była akceptowana, kiedyś moja własna matka chciała mnie zabić...
Miałam wtedy 5 lat, ona chodziła z nożem po domu (była upita) i pytała mnie gdzie jestem, ja schowałam się w szafie i chicho płakałam. Wrócił ojciec nic się nie dowiedział.
Matka patrzyła wtedy na mnie z taką nienawiścią.
To przerażające. Czy ja nie zasługuję na miłość? Chyba tak. Chyba nie zasługuję.
Nie poczułam smaku miłości nigdy i chyba tak pozostanie.
Kończąc moje zanudzające wynurzenia, postaram się jednak podnieść i iść dalej, chudnąć.
Choć co taka mała Coni jest warta w morzu innych istot ludzkich, wiele od niej piękniejszych i mądrzejszych.
W sumie to nic. ale nawet taka mała ja chcę osiągnąć swoje marzenia. Nawet taka mała ja, jednak chcę być szczęśliwa.
Nie załamuj się. Upadanie to najgorsze, co możesz zrobić. Pokaż wszystkim, że jesteś silna i piękna. Nie przejmuj się tymi, co cię otaczają. Z opisu wnioskuję, że są niewarci uwagi. Znajdź sobie środowisko, które jest bardziej inteligentne niż to, w którym przebywasz :**
OdpowiedzUsuńBędziesz chuda i szczęśliwa a rower na pewno ci w tym pomoże;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia kochana, nie poddawaj się!
Całuję;***