Hej, jakiś czas nie pisałam, jak mówiłam musiałam sobie wszystko jakoś ułożyć. :)
Co do wagi, nie ważę się, nie chcę, boję się wagi.
Na pewno przytyłam. Nie wiem ile, nie chcę wiedzieć.
Dziś postaram się przeżyć na śniadaniu i na tym skończyć me żywieniowe perypetie.
Odkryłam jedno, bez bloga idzie mi znacznie gorzej, nie mam tej motywacji i wsparcia, nie mam siły aby działać i dążyć do celu.
Wszystko zdaje mi się być nierealne, zwłaszcza cel schudnięcia.
Postaram się wszystko nadrobić i pięknie schudnąć w tym roku do 56 kg. :)
generalnie, czuję się wyssana z wszelkiej energii, a deszcz sprawia że mój nastrój się pogarsza z dnia na dzień. Staram się jakoś pozbierać, wrócić do diety ale jest mi ciężko się ogarnąć.
dobrze, że wróciłaś. ja też docenilam MOC bloga, i długo bez niego nie wytrzymuje, a właściwie to bez wsparcia.
OdpowiedzUsuńteraz jak już jesteś to niech to będzie Twój nowy początek i mam nadzieję, że doporowadzi Cię tam gdzie tego chcesz :*
ja Ci radzę: zważ się, zacznij z nową wagą, od początku i do dzieła! przeszłośc przeszłością, jesteś tu i teraz tu i teraz kształtujesz przyszłość ;-)
OdpowiedzUsuń