piątek, 28 grudnia 2012

New year 2013!

Tak nowy rok to jedyne o czym ostatnio jestem w stanie myśleć.
Ciuchu nie mam pożyczę chyba sukienkę od mojej przyjaciółki. :)
Dziś było: piwo, chipsy (ale mało...naprawdę) + kawałek babki drożdżowej.
Bilans niezdrowy, niezadawalający, ale jak na wyjście z przyjaciółkami i tak godny podziwu.
Widziałam się dziś w sklepowym dużym lustrze i ze zdziwieniem DOSTRZEGŁAM tak dostrzegłam, że nie jestem gruba.
Ale potem karałam się za tą myśl.
Patrząc w następne lustro, zobaczyłam sumo...znowu. Grubaskę. Tak grubaskę. Prawie się popłakałam.
O co chodzi?
Nie wiem.
Zrozumiałam jedno.
Dopóki na wadze nie będzie 56 kg nie zaakceptuję siebie.
Nie jestem w stanie.
Wiem niby waga to tylko liczby, niby nie mam wieeelkich wymiarów...
Ale co z tego? Skoro czuję się jak słonica i to w ciąży.
Nie ważne. To nie jest ważne. Ważne by w miarę zdrowo schudnąć.
Ważne bym siebie zaakceptowała.
Ważne by wogóle SCHUDNĄĆ.

Szczęśliwego nowego roku kochane. :* Osiągnięcia wymarzonych celów życiowych jak i wagowych no i czego jeszcze tam chcecie. A przede wszystkim zaakceptowania siebie. :))





3 komentarze:

  1. najgorsze w tym wszystkim jest, że tak naprawdę to nigdy nie jesteśmy z siebie zadowolone, okazuje się, że ile byśmy nie schudły to to wciąż zbyt mało.
    mimo wszystko życzę Ci akceptacji dla samej siebie i zawziętości na nowy rok ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne, by siebie zaakceptować, a to najtrudniejsze... :(
    Bo teraz mówisz, że 56... a potem tylko te cyferki się zmniejszają i zmniejszają... masakra.
    powodzenia życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. rozumiem też tak mam to 57 będzie dla mnie super prezentem na który sama sobie musze zapracować i mimo że będzie widać wcześniej że schudłam to ja bede czuła jakąs blokadę. musi być 57 u mnie :)

    OdpowiedzUsuń